Archive for Marzec 2013

„Moja wyobraźnia nie rozumie rzeczy niemożliwych ..”-Paweł Małaszynski definiuje swoj horoskop – mimochodem

ba25c18a8aNie wiem czy aktor poznał swoj horoskop urodzeniowy, jednak czytając wywiad z nim , odnoszę wrażenie ze mimochodem opowiada o nim , definiując  z wielka precyzja DOM posadowienia Słońca , kluczowy w zrozumieniu naszej roli w życiu….

Podpowiem tylko,  ze dom ten cieszy się” złą sławą” , niezasłużenie ! Ale posłuchajmy samego  zainteresowanego , cytuje najciekawsze fragmenty wywiadu Małgorzaty Domagalik  z Pawłem Małaszyńskim , zamieszczonego w w   magazynie  „Pani” .

szlaczek_1

Niechętnie zgadza się Pan na rozmowy. Za mało emocji?

– Od zakończenia zdjęć do „Misji Afganistan” nie mam miłych wspomnień, jeśli chodzi o prasę.

Bo?

– Bo dziennikarze nie chcą rozmawiać o rzeczach dla mnie ważnych. Idzie o to, aby magazyn lepiej się sprzedał. Oszukano mnie parę razy.

Ale przecież Pan autoryzuje wywiady.
Tak, ale ostatnio nie puszczono tego, co powiedziałem, bo było za ostro, za ciemno. Musi być ładnie, przyjemnie.

A tak serio, dlaczego Pan się tak rzadko publicznie śmieje?

– Bo mi obrzydło uśmiechanie się na ekranie na zawołanie.

Ale to zawodowstwo…

– W pewnym sensie, ale ja lubię się śmiać naturalnie. Wiele kolorowych pism nie przyjmuje zdjęć, na których Małaszyński się nie uśmiecha.

Na których jest ponury?

Nie chcą takich. Muszę być piękny, jasny, uśmiechnięty.

Jest tu jakaś sprzeczność z rzeczywistością?

– Tak, zwłaszcza że kręgosłup mężczyzny już dawno mi się mocno wykształcił. Niestety poprzez swój medialny wizerunek, rolę w serialu zaczynasz być naznaczony, określony – szkoda. Najczęściej chcą mnie widzieć takim, jakim jestem na ekranie, a ja nie chcę. Trzeba się umówić, czy bawimy się w postać z serialu, czy w Pawła Małaszyńskiego. Jeśli to drugie, to Paweł Małaszyński nie jest uśmiechniętym, wesołym człowiekiem.

Nie istnieje także Małaszyński bywający.

– Nie istnieje. Nie wierzę, że bywanie może w czymś pomóc (śmiech).

Na bankiecie załatwia się przecież interesy, role…

– Nigdy nie byłem świadkiem czegoś takiego. Mnie to nie pasuje, to nie moje klimaty. Dobrze się czuję w swoim rockowym towarzystwie i nie muszę bywać, żeby być.

A teraz na jakim Pan jest etapie?

– Rozdwojenia jaźni? (śmiech)

No, nieźle. A do kogo jest Pan podobny?

– Wrażliwość mam po mamie, upór i dążenie do celu po tacie, a z wyglądu jestem podobny do ojca mojej matki, śp. dziadka Tadeusza – jak patrzę na zdjęcia w mundurze.

634283689806986602

Gdybyśmy przełożyli te emocje na obrazek, to idzie pan drogą po horyzont, nie widać końca.

– To jest to. To moja droga od dzieciństwa. Proste, ale i trudne – ciągłe poszukiwanie wolności. Prawdziwej w każdym tego słowa znaczeniu. Duchowej i materialnej. Nie jest to łatwe…

Ale tak charakterologicznie to to, że jest pan nerwowy, mało kontaktowy, naburmuszony, zwłaszcza jeśli chodzi o dziennikarzy.

– To chyba obopólna „miłość” (śmiech). Dwa lata nie było mnie w telewizji. Z tym, co się teraz dzieje, absolutnie się nie zgadzam, to nie jest moja bajka, nie moja wrażliwość, nie wchodzę w to.

I dlatego uchodzę za kogoś spod ciemnej gwiazdy.

Typa…

– …gbura itd. Nie walczę z takimi opiniami i nie mam z nimi problemu.

Stąd znowu blisko do wolności.

– Trzeba mieć naprawdę mocną wiarę w to, co się robi i co się chce zrobić, żeby nie spaść na dno.

A mistycyzm ?– Jest bardzo ważny w moim życiu, dlatego że stymuluje moją podświadomość i świadomość. Pozwala mi żyć w rzeczywistości, od której się odbijam. Moja wyobraźnia nie rozumie rzeczy niemożliwych, tak jak rzeczywistość nie rozumie mnie. Dlatego ujście mam w pisaniu tekstów i malowaniu obrazów.

Maluje pan?

– Tak, za pośrednictwem tekstów i muzyki maluję obrazy – sytuacje, stany emocjonalne, które pozwalają mi przetrwać. To jest moje. Sam jestem w stanie kreować państwa, miasta, religie, prawa, którymi się rządzą. Bramy tego miasta są bardzo szeroko otwarte. Natomiast bramy mojego ogrodu już nie… Rzadko kogoś tam wpuszczam.

A jak już pan wpuści?

– To zależy, jak ten ktoś zadba o mój ogród albo na ile ja mu tam pozwolę zagościć. Zazwyczaj stymuluję się takimi sytuacjami, które pozwalają mi tworzyć. Traktuję tego kogoś jak pretekst, muzę, która jest mi potrzebna, ale jest to obopólna korzyść, bo jeżeli kogoś już naprawdę tam wpuszczę…

…do ogrodu?

– To staram się, by obie strony były dokarmione.

Inne słowo na „m” jak „melancholia” też pana określa?

– Czarna melancholia. Dobrze mi z nią. Widzę świat tak, jak chcę go widzieć w danej chwili, ubieram go w symbolikę, w mistycyzm. Jakaś kraina wiecznych łowów czy pusta autostrada prowadząca donikąd, poszukiwanie wolności i dzikie pustkowia. Jest tam też światełko w tunelu. Nie jestem w stanie skrzywdzić samego siebie. Nie zmierzam do destrukcji.

Bo chce pan żyć wiecznie.

– Absolutnie.

W kręgu pańskich zainteresowań jest też Genet, to znowu dosyć ponure towarzystwo…

– Półmrok zawsze mnie pociągał. Być może dlatego Genet tak do mnie przemówił, potem Baudelaire, Rimbaud. Przyznam, że mało czytałem w liceum, bardziej interesowałem się muzyką rockową. Historię teatru poznałem dopiero w szkole teatralnej, pochłaniałem tysiące książek na temat teatru amerykańskiego, elżbietańskiego. Zawsze interesowały mnie rzeczy niejasne, połamane, nieokreślone, nierzeczywiste, trochę w tym było gotyku, trochę fantasy i gdzieś w tym zacząłem określać siebie samego.

ukrywal_swoja_prawdziwa_twarz_640x0_rozmiar-niestandardowy

To jest już zbalansowane?

– Cóż, każdy nosi swój krzyż na barkach.

Pan codziennie?

– Tak.

To coś znaczy?

– Jak najbardziej.

Co takiego?

– Nie powiem (śmiech).

To tak jak te drzwi zamknięte do ogrodu?

To takie moje, powiedzmy moja droga krzyżowa. To musi być podarowane przez drugą osobę, podobnie jak dream catchers, czyli łapacze snów. Robione oryginalnie, najczęściej z wikliny, też muszą być podarowane. Takich rzeczy nie wolno samemu kupować i wieszać. Ja w to wierzę.

Kto wie, może w końcu rozkwitnie, bo troszeczkę jest zaniedbany (śmiech). Dziennikarze zazwyczaj nie chcą o tym rozmawiać… Ma być ładnie, przyjemnie, jak kocham żonę, a ja tu opowiadam o jakichś swoich stanach emocjonalnych, o jakimś zespole.

Ale przecież ten ogród im bardziej zarośnięty, tym bardziej jest ciekawy.

– Każdy ma swój świat, do którego od czasu do czasu wpuszcza. Trzeba to tylko troszeczkę kontrolować.

Kiedy ostatnio pomyślałeś: fajne jest to życie?

– (Śmiech) Nie pamiętam.

…………………

Życie jest ogólnie ryzykowne i stany emocjonalne są ryzykowne. Niedobrze, kiedy przejmują nad tobą kontrolę, ale często tak się dzieje. Jestem im jednak za to wdzięczny, bo powodują, że czy się śmieję, czy płaczę, czy cierpię, to czuję, że żyje….

pawel-malaszynski

Podsumowujac : Wizerunek ponuraka i gbura ,wynioslego i kaprysnego  to „sprawka” Saturna w koniunkcji z ascendentem .Sklonnosci do „posiadania swojego swiata” tajemniczego ogrodu  to oczywiscie Slonce i Wenus w Raku i 12 domu .Raczy introwertyzm plus Rybie marzycielstwo i potrzeba „ocalenia swiata marzen” – nigdy nie jest latwe, lecz wybor artystycznego zawodu pozwala zmniejszac rozdzwiek pomiedzy REALEM i skrzeczaca  banalna rzeczywiostoscia a kruchym , onirycznym neptunowym obszarem  gdzie „wszystko jest mozliwe”.Zamilowanie do mundurow i wojskowosci to zasluga nie tylko tradycji rodzinnych , ale Marsa w Lwie w 2 domu wyznawanych wartosci.Mars w kwadracie do Jowisza w Byku ( rezydujacego w 10 domu kariery )zaswiadcza ze aktora nie interesuje „latwy sukces” i odcinanie kuponow, w zasadzie swoim zachowaniem moze dzialac na  przekor  i niweczyc okazje zawodowe!  .I tu ocena wspolpracownikow min” trudny” , „zasadniczy” , „wyniosly” , moze przylegac do aktora niczym ciasny gorset , ograniczajac swobode wyboru rol…

Muzyczna pasja nie jest „kaprysem” , Neptun w Strzelcu i 5 domu skazuje Malaszynskiego na proby w tej materi, swoista to arteterapia jak sadze …Aktor barykaduje sie przed swiatem , na zasadzie „ochrony swej wrazliwosci za wszelka cene ” , gdyz ta jest ponadprzecietna …

0001YRTF5B6W2JLF-C102

Wywiad z Rafałem Szymborskim astro-outsiderem..:)

Zdj_cie013
Rafale czy pamiętasz kiedy po raz pierwszy zetknąłeś się z astrologia? Czy stanął na Twojej drodze tzw mistrz?

 Z astrologia zetknąłem się w momencie kiedy moje progresywne Słońce zbliżało się do mojego 8 domowego Merkurego w Skorpionie!To był przełom lat 2003-2004.Nie potrafiłem zrozumieć pewnego ciążącego nade mną fatum związanego z niepowodzeniami w relacjach z kobietami!Byłem tak bardzo zdesperowany,że zwierzyłem się z problemu Maxowi Bojarskiemu i poprosiłem o kontakt z astrologiem w celu poznania natury mojego fatum.Kilka dni przed wizytą u zaproponowanego przez Maxa astrologa przeczytałem w książce „Fenomen Junga” rozdział autorstwa Piotra Piotrowskiego poświęcony horoskopowi Carla Gustawa Junga.To była pierwsza publikacja poswięcona astrologii jaką przeczytałem w s swoim życiu!W przeddzień wizyty u astrologa jasnowidza miałem sny ,w których widziałem UFO i błyskawicę!Tego typu sny zawsze zapowiadały w moim życiu doniosłe wydarzenia!Spotkanie z astrologiem Dominikiem Gołembskim było jednym z życiowych przełomów!Nikt nie wniknął w mą duszę tak jak on,chociaż widzial mnie pierwszy raz!Wyjaśnil mi tajemnice mojej Wenus we Lwie wplecionej w półkrzyż z Ascendentem w Wodniku,oraz Marsem i Uranem w Skorpionie!Wyjaśnił mi specyfikę mojej koniunkcji Lilith i Plutona w 7 domu w Wadze i fatum z nią zwiazane!Dominik powiedział mi:”znasz się już na astrologii..z takim horoskopem to Ty powinieneś siedzieć przy tym stole a nie ja!Zdziwił mnie…przecież ja tylko przeczytałem tekst o horoskopie Junga!Niemniej jednak Dominik przekonał mnie bym zajmował się astrologia i jako,że on tak jak ja ma Merkurego w Skorpionie i silny dom 8 ,kontakt i poufna wymiana informacji cały czas miedzy nami trwa!Ten kontakt istnieje gdzieś w tle,poza kulisami,poza oficjalnym życiem astrologicznej społeczności

.Nie uczęszczałem na żadne kursy ponieważ nie cierpię spełniać roli ucznia!Mój proces poznawczy miał charakter typowy dla Merkurego w Skorpionie-cechowała go niesamowita koncentracja uwagi,fanatyzm,obsesyjność i nieustanna weryfikacja dokonywanych obserwacji.W segregatorach starannie kolekcjonowałem horoskopy ludzi ze świata kontrkultury,kryminału , marginesu społecznego(narkomani,alkoholicy,chorzy psychicznie).

Moje rozmowy z innymi astrologami(Dominik Gołembski i Swiatosław Nowicki) miały zawsze charakter nieoficjalny poufny i efemeryczny.Dzięki temu wszystkiemu udało mi się wyłonić jako nieskażona despotyzmem mistrza indywidualność,która ma duże zaufanie do swych obserwacji,wniosków,kapitału doświadczenia zebranego w żmudnych poszukiwaniach przez lata,a przede wszystkim do swego Merkurego w Skorpionie!

Czy są pewne elementy tradycyjnej astrologii, które podważasz? Chodzi mi o  pewne mocne sformowania jak np „12 dom – domem wiezienia i ukrytych wrogów  , które w obecnych czasach tak mocno  „pochylających ” się nad człowiekiem  w obszarze nauk
psychologicznych i humanistycznych  mogą  dziwić i odstraszać?
Trudno mi odpowiedziec na to pytanie ponieważ mój astrologiczny rozwój przebiegał w dużej izolacji,dlatego też tworząc swój system samemu odpowiadałem sobie na pewne kwestie nie bedąc świadomym co o tym sądzą przedstawiciele róznych nurtów astrologii!Wydaje mi się jednak,że jeśli chodzi o interpretację domu 12 jestem bardzo elastyczny ponieważ z doświadczenia wiem,ze może on manifestować się w sposób niezwykle różnorodny!
Oczywiście przynosi on i więzienia  i samobojstwo,narkomanię,alkoholizm,choroby psychiczne,kalectwo,żywot mnicha,ale zdarza się,że przynosi również dobrowlolny wybór miejsca życia z dala od cywilizacyjnych centrów!Zdarza się ,że ten dom przynosi heroiczna walkę o ratowanie kogoś z nałogu,czy miłość do kogoś ,kto pociaga nas na dno!Znam na przykład osobę,która posiadając w kosmogramie urodzeniowym 12 domowego Marsa w Koziorożcu w rozłącznej koniunkcji z Neptunem w ostatnim stopniu Strzelca.Osoba ta jest pedagogiem,psychologiem,czuje wielkie powołanie do działalności spolecznej wsród tzw trudnej młodzieży!Obsadzony dom 12 daje często wspaniałych lekarzy motywowanych szlachetnym powołaniem.
Moja matka na przykład ma Księzyc w Rybach w 12 domu i 30 lat swego życia spędziła pracujac w sanatorium jako fizjoterapeuta i ćwicząc kalekie dzieci!Dom 12 przynosi bardzo różnorodną paletę postaw i zachowań…owszem są tu i jednostki aspołeczne,można by powiedzieć z gruntu złe!
Dom 12 jako dom upadający i jako ekwiwalent znaku Ryb mówi też o cudownej wewnetrznej przemianie człowieka!Z tych wszystkich powodów zawsze staram się precyzyjnie wyrazić specyfikę konkretnego horoskopu z zaznaczonym domem 12 nie ułatwiając sobie pracy sztywnymi formułami!Z drugiej strony również i przez szacunek dla człowieka,który zwraca się do mnie z pytaniami staram się pewne kwestie opisywać kreśląc kontury”grubą kreską i po męsku”,ponieważ takie nazbyt humanistyczne rozmyte wyjaśnienia mogą człowieka wprowadzić w jeszcze większy chaos i niepewność!
Reasumując staram się być wrażliwym na koloryt energetyki danego kosmogramu,ale tez staram się na pytania odpowiadać precyzyjnie,ponieważ porada astrologiczna ma sens wtedy,gdy pomaga dokonać istotnych rozstrzygnięć!
 
Bazując na Twoim doświadczeniu , w obszarze doradztwa astrologicznego , jak bardzo determinuje nas horoskop , a na ile jesteśmy podatni na oddziaływania wychowawcze ? zatem klasyczna kwestia geny czy wychowanie…?
To w jakiej rodzinie przychodzimy na Świat determinuje nasza karma!Nasz urodzeniowy horoskop w znakomity sposób ilustruje na ile jesteśmy podatni na wpływ rodziców ,czy nauczycieli.Czy nasza podatność na te wpływy jest wręcz patologiczna,czy jesteśmy indywidualnościami o tak potężnej osobowości,że wpływy wychowawcze ,czy kulturowe nie zdołają jej zmiażdżyć to wszystko pokazuje nasz horoskop!Horoskop pokazuje nasze konfrontacje ,dylematy i dramaty rozwojowe wobec jakich będziemy musieli stanąć,ale także  i energie,cechy odziedziczone po rodzicach.
Uważam,że horoskop odpowiada na obydwa pytania:”co silniejsze-czy wychowanie?Czy geny?Horoskop wyraża naszą karmę,ale i potencjał wolności.To bardzo złożone kwestie,ale jestem przekonany,że tą właśnie złożoność horoskop zawiera,wyraża i na to pytanie odpowiada! Odpowiedź na to pytanie tkwi w specyfice każdego horoskopu!
Co Tobie osobiście „dala” astrologia? na ile okazała się skutecznym narzędziem samopoznania?
Czy pamiętasz czasy [prehistoryczne]:)  kiedy to nie znałeś  swego kosmogramu?
Jeśli chodzi o czasy prehistoryczne to stwierdzam,że miałem oczywiście masę rozmaitych zainteresowań(kultury Amazonii,Nowej Gwinei,Polinezji,Australii,a także buddyzm,siwaizm),ale jeden poważny problem:stwierdziłem,że mam dużą potrzebę „osadzenia” swego światopoglądu,swego rozumienia świata w jakimś modelu,zwartym systemie wiedzy!Interesowały mnie kosmologiczne modele i obliczenia dżinnistów,Indian Kogi,a także struktura sześciu Loków(Krain ponownych narodzin),natura „warstw” boskich światów skoncentrowanych wokół Góry Meru w wierzeniach buddyjskich!Szukałem jakiegoś uniwersalnego modelu pozwalającego mi poczuć ,że jestem zintegrowany z siłami Kosmosu i mam w nie wgląd.Ta potrzeba osadzenia swego ezoterycznego wglądu w ramy jakiegoś uniwersalnego systemu dawała własnie w tych „czasach prehistorycznych” rozmaite objawy!Podczas edukacji w szkole średniej nie znosiłem jak nauczyciele oczekiwali ode mnie komentarza odnośnie co dopiero wypowiedzianych kwestii(bez względu czy byla to lekcja języka polskiego,czy fizyki) i ” natychmiastowej gładkiej gadki humanistycznej”.
Zawsze miałem poczucie,że zdobywając wiedzę starannie buduję Piramidę Cheopsa z ziarenek maku,dlatego też miałem silną potrzebę starannej weryfikacji każdej nowej informacji i zintegrowania jej z całością systemu swych wyobrażeń i wiedzy.Obecnie stwierdzam,że tego rodzaju postawy wobec wiedzy i nowych informacji to potwierdzenie specyfiki działania trzech planet intelektu(Ramaz Zacharian jako planety intelektu określa Merkurego,Jowisza i Saturna) w moim horoskopie-a więc Merkurego w Skorpionie,Jowisza w Pannie i Saturna w Wadze(w półsekstylu do Merkurego).Ta potrzeba osadzenia,czy odniesienia swego życia do jakiegoś ezoterycznego modelu(systemu) stanowiącego klucz do tajemnic ontologicznych,psychologicznych,oraz gnostyczno-inicjacyjnych wiąże się z znaczącą rolą Saturna w moim horoskopie,a także współpracującego z nim delikatnie poprzez półsekstyl arcyokultystycznego 8 domowego w Skorpionie!
Doniosłą rolę w procesie modelowania mego intelektu odgrywało tez zamiłowanie do gry w szachy.Gry tej nauczył mnie mój ojciec,a szachy to gra ,która miała uczyć indyjskich maharadżów wojennej strategii.Szachy pozwoliły mi zrozumieć,że możliwości i ograniczenia to awers i rewers tej samej monety, a także,że nie można wykorzystać swych możliwości nie będąc świadomym(bądź lekceważąc )swych ograniczeń!Kiedy wtajemniczyłem się w astrologię zrozumiałem,że każda figura szachowa na swą specyfikę i zakres działania,tak jak każda planeta ma w zodiaku swe władztwo i specyficzną naturę działania!
Astrologia stała się ukoronowaniem wszelkich moich intelektualnych transformacji,upragnionym kluczem do Tajemnicy,uniwersalnym systemem ,którego potrzebowałem!Dzięki temu,że ma ona charakter uniwersalny ,a jednoczesnie dynamiczny,wyraża też naszą indywidualną specyfikę udało mi się dzięki niej rozwinąć swą indywidualność,zrealizować indywiduację(a była ona koniecznością od momentu tranzytów Urana przez mój Asc i wejścia Plutona na MC-wtedy to musiałem dokonać całkowitej transformacji i reintegracji osobowosci,albo zginąć,zdezintegrować nieodwracalnie).Astrologia stała się dla mnie ostatnią deską ratunku(najskuteczniejszą!)  w walce z dezintegracją w imię aspirowania do indywiduacji!Dodatkowym katalizatorem mojego procesu inicjacyjnego było bardzo gruntowne eksplorowanie inicjacyjnych tajemnic zaklętych w dziełach Aleistera Crowleya!Dziś stwierdzam,że astrologia i thelema nie tylko uratowały mnie przed dezintegracją ,ale i katalizowały kosmiczny progres,którego 12 lat temu nie byłem w stanie sobie nawet wyobrazić!
tolstoj
Jakie masz plany na przyszłość ?, wiem ze masz coś w zanadrzu , co stara sie łączyć wiedzę astrologiczna z  obrazem?

Owszem-juz długi czas przygotowuję pewien projekt artystyczn0-astrologiczny.Postawiłem sobie za cel przedstawienie wszystkich planet w znakach zodiaku i domach w postaci rysuków ozdabiających karty.Przedstawienie 10 planet w 12 domach i znakach daje nam 1440 rysunków.Rysunki są różne…niektóre groteskowe,refleksyjne,smutne,symboliczne,skomplikowane i proste,wiele z tych rysunków jest w specyficzny oniryczny sposób zniekształcone!Można podważać sensowność tworzenia takich rysunków skoro planeta w danym horoskopie podlega wpływom władcy znaku i domu, w którym przebywa oraz wpływom innych planet poprzez różnorodne aspekty.Każde policyjne dochodzenie potrzebuje tego co nazywamy”punktem zaczepienia”.Od medytacji nad jakąś konkretną,przykładową wizją przedstawioną na takiej karcie (np Jowisza w Pannie w 8 domu)można rozpocząć astrologiczną dedukcję.Muszę powiedzieć,ze kiedy przez 7,5 miesiaca rysowałem te karty miałem poczucie,że bardzo rozwinąłem swe zrozumienie astrologicznych kodów.Jaka będzie przyszłość projektu niech planetarni bogowie zadecydują!Zobaczymy…!

       

Bardzo dziekuje za rozmowe..:)

Pachniewitch

173185_100003856688087_375673910_qRafał Szymborski( ur 2.10.1980)  :astrologia zajmuję się od 9 lat jako samouk ,-zainteresowania-astrologia ,thelema,tantryzm buddyjski i siwaicki,kultury Nowej Gwinei,Amazonii,Australii,Syberii,Polinezji…wędkarstwo,kontrkultura,paleontologia,astrofizyka,no i szczególnie ryby,morza,rekiny.
scorpena@op.pl
DSC_8577-aaaaaaa